Witam! Zapewne zauważyliście zmiany w wyglądzie bloga... Pomyślałam, że skoro grudzień jest miesiącem "Hobbita", to blog powinien to odzwierciedlać. Mam nadzieję, że taki układ Wam się podoba. Jeśli chcecie wyrazić o nim swoją opinię to serdecznie zapraszam do dodawania komentarzy :)
*****
A teraz przejdźmy do głównego tematu dzisiejszego posta. Ostrzegam! Będzie on baaardzo długi! Zanim przejdziemy do tematyki filmu najpierw chciałabym jeszcze raz bardzo szczegółowo przypomnieć fakty z książki. Dziś przypomnimy sobie całą akcję książki. Oczywiście ten post jest przygotowany również z myślą o początkujących czytelnikach. Jeżeli ktoś przeczytał "Hobbita" to świetnie! A jeśli nie, to ma szansę zapoznać się z nim właśnie teraz. Tak więc uzbrójcie się w cierpliwość i mnóstwo wolnego czasu! Zapraszam do lektury! :)
KILKA SŁOW O KSIĄŻCE...
„Hobbit, czyli tam i z powrotem” został opublikowany w 1937 roku
jako książka dla dzieci. Powieść spotkała się z wielkim
entuzjazmem i zapewniła autorowi kilka prestiżowych nagród,
w tym najlepszej dziecięcej książki roku według New York Herald
Tribune.
Pierwsze wydanie „Hobbita”, którego nakład wynosił
półtora tysiąca egzemplarzy, zawierało czarno-białe
ilustracje autorstwa Tolkiena. W kolejnych wznowieniach, które
okazały się konieczne, ponieważ książka odniosła komercyjny
sukces, zamieniono obrazki na kolorowe. W październiku 1937 roku
Stanley Unwin poprosił Tolkiena o napisanie drugiej części przygód
hobbita. Prace nad kontynuacją pierwszej powieści przerodziły
jednak coś, czego nikt się nie spodziewał – trylogię „Władca Pierścieni”.
AKCJA KSIĄŻKI
KROK PO KROKU...
Rozdział I –
Nieproszeni goście
Szanowany hobbit nazwiskiem Bilbo Baggins zamieszkiwał w Bag End,
pod Pagórkiem w Hobbitonie. Pewnego dnia wizytę złożył mu
Gandalf. Bilbo znał tego wędrownego wyłącznie czarodzieja z
opowieści rodzinnych. Starzec przybywał co jakiś czas w te strony,
aby urządzać słynne pokazy fajerwerków. Nieoczekiwanie
Gandalf zaproponował hobbitowi, by ten wyruszył z nim w pełną
przygód podróż. Bilbo zaśmiał się nerwowo ponieważ
zdawał sobie sprawę, że kilkoro z jego przodków i sąsiadów
nie powróciło nigdy z wypraw z czarodziejem. Naciskany przez
Gandalfa Biblo nie wiedział jak ma odmówić, więc uciekł do
spiżarni, pozostawiając gościa samego. Zdążył jeszcze
przelotnie zaprosić czarodzieja na herbatkę następnego dnia.
„Nazajutrz prawie zapomniał o Gandalfie. Nigdy nie pamiętał
zbyt dokładnie różnych rzeczy, jeśli ich nie zapisał w
swoim kalendarzyku terminowym, na przykład tak: środa, herbata z
Gandalfem. Poprzedniego dnia zanadto był podniecony, by o czymś
takim pomyśleć”
Kiedy usłyszał pukanie do drzwi był przekonany, że czarodziej
wrócił. Ku zaskoczeniu hobbita okazało się, że odwiedził
go krasnolud Dwalin. Błękitnobrody gość wprosił się do środka.
Po chwili Baggins usłyszał ponowne pukanie do drzwi. Tym razem
pojawił się Balin, który zamiast herbatki wolał napić się
piwa. Kolejnymi gośćmi w domku Bilbo byli Kili i Fili, następne
dwa krasnoludy. Zdezorientowany hobbit zaprosił wszystkich do
salonu, gdzie przysłuchiwał się ich dziwacznej mowie i wsłuchiwał
się w niestworzone rzeczy, o których opowiadali.
Z czasem ponownie rozległo się pukanie. U drzwi Bagginsa stawiły
się kolejne krasnoludy: Dori, Ori, Oin, Nori oraz Gloin.
Niespodziewani goście poprosili o kawę i ciemne piwo. Dopiero wtedy
do domku hobbita zapukał Gandalf. Czarodziej przedstawił kolejnych
krasnali: Bifura, Bofora, Bombura oraz Thorina Dębową Tarczę –
najważniejszego z nich wszystkich.
Gandalf przywitał się ze wszystkimi i poprosił o czerwone wino.
Wówczas krasnoludy zaczęły zasypywać Bagginsa zamówieniami.
Thorin oświadczył hobbitowi, że cała grupa pozostanie u niego na
kolacji. Po posiłku krasnoludy pomogły posprzątać gospodarzowi.
Wieczorem domek hobbita rozbrzmiewał od pięknych pieśni. Słowa
utworów i muzyka poniosły Bilbo i zaczął marzyć o wielkiej
przygodzie:
„(…) zapragnął ruszyć w świat, zobaczyć wysokie góry,
usłyszeć szum sosen i potoków, zbadać głębie jaskiń,
miecz nosić u boku zamiast laski”.
Jednak na myśl, że może stracić swój domek szybko
oprzytomniał.
Kiedy zapadł głos zabrał Thorin, który zarysował plan
podróży. Przerażony Bilbo zaklinał się, że nie wyruszy na
żadną wyprawę. Gandalf usiłował przekonać krasnoludy, że
Baggins w istocie jest najodważniejszym hobbitem, jakiego zna i
jedynym odpowiednim do wyprawy:
„Miewa takie dziwne ataki, ale to zuch nad zuchy, w razie czego
będzie się bił jak smok”.
Gloin wyjawił, że drużyna potrzebuje złodzieja lub poszukiwacza
skarbów z prawdziwego zdarzenia do planowanej ekspedycji.
Gandalf był przekonany, że Bilbo jest najlepszym kandydatem do tego
zadania. Czarodziej miał przy sobie mapę Góry sporządzoną
przez dziadka Thorina i klucz, który od niego otrzymał.
Rozwinąwszy plan przed zebranymi, czarodziej wskazał małe sekretne
wejście na zboczu, które było o tyle bezpieczne, że nie
mógł się przez nie przecisnąć smok strzegący Góry,
a z kolei Bilbo mógłby przejść przez nie bez problemu.
Krasnoludy z Gandalfem zaczęły zastanawiać się, która z
dróg prowadzących do Góry będzie najlepsza i
najbezpieczniejsza. Zdezorientowany Bilbo wciąż się im
przysłuchiwał, domagając się wyjaśnień. Thorin wytłumaczył
mu, że dawniej Góra była domem krasnali, na których
czele stał jego dziadek. Miejsce to wypełnione było złotem, a
wiadomo było, że skarby przyciągają smoki. Tak też się stało i
tutaj. Smok imieniem Smaug wymordował większość krasnali i ludzi
zamieszkujących okoliczne wioski. Dziadek Thorina przekazał
Gandalfowi klucz i mapę, by ten strzegł ich i przekazał wnukowi,
gdy będzie na to gotowy.
Rozdział
II – Pieczeń barania
Nazajutrz, po przebudzeniu, Bilbo z ulgą odkrył, że krasnoludy
zjadły śniadanie i wyruszyły w drogę. Z radością zabrał się
za sprzątanie, kiedy w domku pojawił się Gandalf. Czarodziej
pokazał Bagginsowi list, z którego treści wynikało, że
krasnoludy oczekują na niego w gospodzie o godzinie jedenastej. W
piśmie zapisano również wysokość zapłaty, jaką otrzyma
hobbit za wykonanie swojego zadania. Ponieważ do godziny jedenastej
pozostało tylko dziesięć minut Bilbo wybiegł z domu bez czapki i
pieniędzy. Baggins zdążył w samą porę. Krasnoludy szykowały
się właśnie do wymarszu.
Bohaterowie wyruszyli w drogę, gdy tylko dołączył do nich
Gandalf. Zatrzymywali się tylko na posiłki i utrzymywali duże
tempo marszu, co wyraźnie męczyło hobbita. Wkrótce opuścili
znane mu tereny i wkroczyli na ziemie, gdzie krajobraz stawał się
coraz ciemniejszy i mglisty. Kiedy szykowali się do rozbicia obozu
zorientowali się, że Gandalf zniknął. Deszczowa pogoda i chłód
nie pozwalały im na rozpalenie ogniska, a na domiar złego kuc,
który niósł ich zapasy, spłoszył się i uciekł.
Przygnębieni wędrowcy spostrzegli wówczas światło za
gęstymi koronami drzew. Krasnoludy jednogłośnie uznały, że
Bilbo, ich wynajęty włamywacz, powinien pójść na zwiady.
Hobbit, chociaż przerażony, poruszał się bezszelestnie, dlatego
podkradł się niezauważony do w stronę światła. Okazało się,
że był to blask ogniska, wokół którego siedziała
trójka trolli. Ich przywódca miał na imię William.
Stworzenia kłóciły się o to, że codziennie jedzą
baraninę. Bilbo zastanawiając się, co na jego miejscu zrobiłby
ktoś odważny wpadł na pomysł, że ukradnie sakiewkę wystającą
z kieszeni Williama. Niestety olbrzym zorientował się w tym i
schwytał hobbita na gorącym uczynku.
Pozostałe dwa trolle ucieszyły się na myśl o potrawce z małego
włamywacza, ale William uważał, że takiej ilości mięsa nie
można nawet nazwać posiłkiem. Olbrzymy zapytały więc hobbita,
czy są z nim jego towarzysze. Przerażony Bilbo najpierw przytaknął,
lecz chwilę potem zaczął zaprzeczać. Trolle zaczęły zajadle
kłócić się co zrobić z więźniem, lecz nagle spostrzegły
skradających się krasnoludów. Olbrzymy wyłapały Thorina i
jego kompanów, podczas gdy Bilbo niepostrzeżenie zdołał
uciec i się ukryć.
Trolle zamierzały ich upiec na ogniu, lecz nie wiedziały od
którego zacząć. Tajemniczy głos co jakiś czas podsuwał im
kolejne pomysły, co powinni zrobić z krasnoludami. Olbrzymy
nieustannie sprzeczały się i szarpały ze sobą, do czego wciąż
ktoś je prowokował. Ta sytuacja trwała do rana. Kiedy wstało
słońce trolle zamieniły się w kamienie, a tajemniczym głosem
okazał się być Gandalf, który ukrył się w krzakach i
skutecznie skłócał ze sobą stwory.
Uwolnione krasnale, Bilbo i czarodziej udali się do znajdującej
się nieopodal jaskini, w której trolle gromadziły złoto i
broń. Wędrowcom udało się wejść do skarbca dzięki hobbitowi,
który wcześniej zdołał wykraść klucz z kieszeni Williama.
W jaskini Gandalf i Thorin znaleźli odpowiednie dla siebie miecze.
Bilbo z kolei:
„wybrał nóż w skórzanej pochwie. Dla trolla był
to ledwie kozik kieszonkowy, ale hobbitowi mógł zastąpić
krótki miecz”
Podróżnicy zgromadzili pokaźne zapasy baraniny, a zanim
wyruszyli w dalszą drogę urządzili małą ucztę i przespali się.
Rozdział
III – Krótki odpoczynek
Z czasem jedzenie mieli coraz mniej, a krajobraz stawał się
bardziej wrogi. Wędrowcy nieustannie odczuwali zagorzenie. Na
horyzoncie ukazały się im Góry Mgliste, które musieli
przekroczyć, aby dotrzeć do celu. Przewodzący im Gandalf
powiedział w pewnym momencie:
„Dotarliśmy na skraj Dzikich Krajów, jak wielu z was
pewnie już się orientuje. Gdzieś przed nami ukryta jest piękna
dolina Rivendell, w której, w ostatnim przyjaznym domu na tym
szlaku, mieszka Elrond. Posłałem mu przez przyjaciół
wiadomość, będzie nas oczekiwał”.
Wędrowali jeszcze wiele godzin, zanim dotarli do Rivendell.
Wreszcie zaczęli schodzić w dolinę, z której biło
przyjemne ciepło. Wkrótce do ich uszu doszły piękne pieśni
śpiewane przez elfy, za którymi krasnoludy z natury nie
przepadały. Tuż przed zmierzchem wędrowcy stanęli u progu domu
Elronda. Bilbo był zachwycony tym miejscem do tego stopnia, że
pragnął w nim pozostać na długo. Jednak krasnoludom bardzo się
spieszyło i zależało tylko na tym, by uzupełnić zapasy.
Podczas wieczerzy Elrond orzekł, że miecze Gandalfa i Thorina,
które zabrali z jaskini trolli, zostały wykonane przed
wieloma laty przez elfów. Ponadto odczytał dla nich runa
umieszczone na mapie krasnoludów:
„Stań na szarym głazie, kiedy drozd dziobem zastuka (…) a
zachodzące słońce ostatnim promieniem dnia Durina wskaże ci
dziurkę od klucza”
(Dzień Durina dla krasnoludów jest pierwszym dniem Nowego
Roku). Następnego poranka wędrowcy wyruszyli w dalszą podróż.
Gandalf prowadził kompanów bezpiecznymi ścieżkami. Z
czasem temperatura robiła się coraz niższa. Wędrowcy zostali
zaskoczeni przez wielką burzę z piorunami, która przeraziła
hobbita. Niezadowolony Thorin narzekał na Gandalfa uważając, że
sam mógłby być lepszym przewodnikiem. Fili i Kili zostali
wysłani przodem, aby znaleźli jakieś schronienie. Zwiadowcy
znaleźli suchą jaskinię, o czym pośpieszyli powiadomić
pozostałych. Krasnoludy natychmiast skorzystały ze schronienia nie
bacząc na słowa Gandalfa, który ostrzegał je przed
niebezpieczeństwem.
Kiedy posnęli hobbitowi przyśniło się, że podłoga jaskini
pęka. Kiedy się obudził dostrzegł wyrwę w ścianie, a w niej
ostatniego kuca. Kiedy Bilbo podniósł krzyk Gandalf
momentalnie zniknął, a gobliny pojmały zaspanych wędrowców.
Stwory przeniosły swoich więźniów w głąb góry.
Dotarli do komnaty, na środku której zasiadł goblin o
wielkiej głowie – Wielki Goblin. Thorin usiłował wyjaśnić
przywódcy stworów, że szukali jedynie schronienia
przed złą pogodą i nie planowali niczego nikczemnego. Wielki
Goblin nie wierzył jednak krasnoludowi, ponieważ doskonale znał
jego przodków. Ponadto, kiedy przywódca ujrzał miecz
Thorina, od którego zginęły dziesiątki goblinów,
zaczął krzyczeć:
„Mordercy! Przyjaciele elfów! (…) Rąbać ich! Bić!
Gryźć! Miażdżyć! Precz z nimi! Do lochu, gdzie się żmije
kłębią, i niech żaden więcej nie ujrzy światła dziennego!”.
Nagle cała komnata rozjaśniała od ognia. Miecz Thorina zaczął
płonąć i sam powalił Wielkiego Goblina. Potężny głos rozkazał
krasnoludom podążać za sobą. Bohaterowie wbiegli do ciemnego
tunelu, gdzie oczekiwał na nich Gandalf. Czarodziej oddał Thorinowi
jego miecz i poprowadził kompanów do wyjścia. Co jakiś czas
musieli odpierać ataki goblinów. Podczas jednego z nich Bilbo
upadł i uderzył się w głowę na tyle mocno, że stracił
przytomność.
Rozdział
IV – Górą i dołem
Gandalf
prowadził kompanów bezpiecznymi ścieżkami. Z czasem
temperatura robiła się coraz niższa. Wędrowcy zostali zaskoczeni
przez wielką burzę z piorunami, która przeraziła hobbita.
Niezadowolony Thorin narzekał na Gandalfa uważając, że sam mógłby
być lepszym przewodnikiem. Fili i Kili zostali wysłani przodem, aby
znaleźli jakieś schronienie. Zwiadowcy znaleźli suchą jaskinię,
o czym pośpieszyli powiadomić pozostałych. Krasnoludy natychmiast
skorzystały ze schronienia nie bacząc na słowa Gandalfa, który
ostrzegał je przed niebezpieczeństwem.
Kiedy
posnęli hobbitowi przyśniło się, że podłoga jaskini pęka.
Kiedy się obudził dostrzegł wyrwę w ścianie, a w niej ostatniego
kuca. Kiedy Bilbo podniósł krzyk Gandalf momentalnie zniknął,
a gobliny pojmały zaspanych wędrowców. Stwory przeniosły
swoich więźniów w głąb góry.
Dotarli
do komnaty, na środku której zasiadł goblin o wielkiej
głowie – Wielki Goblin. Thorin usiłował wyjaśnić przywódcy
stworów, że szukali jedynie schronienia przed złą pogodą i
nie planowali niczego nikczemnego. Wielki Goblin nie wierzył jednak
krasnoludowi, ponieważ doskonale znał jego przodków.
Ponadto, kiedy przywódca ujrzał miecz Thorina, od którego
zginęły dziesiątki goblinów, zaczął krzyczeć:
„Mordercy!
Przyjaciele elfów! (…) Rąbać ich! Bić! Gryźć! Miażdżyć!
Precz z nimi! Do lochu, gdzie się żmije kłębią, i niech żaden
więcej nie ujrzy światła dziennego!”.
Nagle
cała komnata rozjaśniała od ognia. Miecz Thorina zaczął płonąć
i sam powalił Wielkiego Goblina. Potężny głos rozkazał
krasnoludom podążać za sobą. Bohaterowie wbiegli do ciemnego
tunelu, gdzie oczekiwał na nich Gandalf. Czarodziej oddał Thorinowi
jego miecz i poprowadził kompanów do wyjścia. Co jakiś czas
musieli odpierać ataki goblinów. Podczas jednego z nich Bilbo
upadł i uderzył się w głowę na tyle mocno, że stracił
przytomność.
Rozdział
V – Zagadki w ciemnościach
Odzyskawszy przytomność Bilbo ocknął się w ciemnym tunelu. Pod
nogami znalazł mały metalowy pierścień i nie zastanawiając się
podniósł go, a następnie schował do kieszeni. Zorientował
się, że jego nóż, który także wykonany był przez
elfy, zaczął świecić, więc wykorzystał go jak pochodnię w
ciemnościach. Idąc przed siebie dotarł do podziemnego jeziorka.
Na środku zbiornika wodnego znajdowała się mała wysepka, na
której mieszkał Gollum. Nie wiadomo było do końca, czym tak
naprawdę był. Stworzenie dojrzało hobbita i podpłynęło do niego
na małej łódce. Gollum wciąż do siebie szeptał, co jakiś
czas powtarzając znamienne: „mój ssskarbie”. Na widok
noża Bagginsa tajemnicza postać wyraźnie złagodniała i zapytana
o drogę do wyjścia zaproponowała prostą zagadkę. Bilbo bez
problemu ją rozwiązał. Wtedy Gollum wyzwał Bagginsa na mały
pojedynek. Ku frustracji stworzenia Bilbo bez problemu rozwiązywał
kolejne zagadki, a wreszcie sam zadał jedną przeciwnikowi. Gollum
okazał się godnym przeciwnikiem. Wreszcie hobbit zwyciężył,
ponieważ rywal trzykrotnie nie odgadł, co znajduje się w jego
kieszeni.
Baggins zażądał od Golluma, by ten wyprowadził go z jaskini,
lecz ten odparł, iż musi wracać na wysepkę, ponieważ zgubił tam
pierścień, który sprawia, że staje się niewidzialny i
dzięki temu może polować na gobliny. Przeciwnicy zaczęli się
sprzeczać o to, kto wygrał. Wreszcie Gollum zaczął nalegać, by
Bilbo pokazał mu, co tak naprawdę chował. Wtedy hobbit sięgnął
do kieszeni i szybko włożył pierścień na palec. Ku jego
zaskoczeniu okazało się, że stał się niewidzialny dla Golluma.
Przerażone stworzenie natychmiast rzuciło się do ucieczki, a
zdezorientowany Bilbo podążał za nim ku wyjściu. Tam czekała na
nich grupa goblinów. Gollum natychmiast uciekł w głąb
jaskiń, a Baggins niepostrzeżenie ledwo przemknął się obok nich.
Rozdział
VI – Z patelni w ogień
Bilbo znalazł się po drugiej stronie Gór Mglistych.
Postanowił zawrócić po kompanów, wciąż mając na
palcu tajemniczy pierścień. Niewidzialny hobbit szybko odnalazł
krasnoludów i Gandalfa, który właśnie przekonywał
ich, że nie mogą iść dalej bez Bagginsa. Pomiędzy wędrowcami
doszło do sprzeczki o to, kto był odpowiedzialny za „zgubienie”
włamywacza. Wtedy Bilbo stanął między nimi i zdjął pierścień.
Jego widok szczerze ucieszył Gandalfa. Hobbit opowiedział wszystkim
swoją historię, pomijając jedynie fragment o znalezieniu
pierścienia Golluma.
Zjednoczeni podróżnicy wyruszyli w kierunku północnym.
Zniechęcony długim i męczącym marszem oraz brakiem jedzenia Bilbo
prosi, by Gandalf pozwolił mu zawrócić do domu, lecz
czarodziej nalega, by Baggins z nimi pozostał. Nagle do ich uszu
dobiegło wycie wilków. Gandalf natychmiast rozkazał
wędrowcom wspiąć się na drzewa, ponieważ zbliżało się do nich
stado wargów. Za pomocą płonących szyszek czarodziejowi
udało się przegonić te niebezpieczne stworzenia, które
przypominały nieco wilki, ale były od nich większe i silniejsze.
Jednak wargi zaczęły zajadle atakować drzewa, na których
skrywali się wędrowcy.
Okrzyki krasnoludów dobiegły Wodza Orłów, który
wraz z innymi orłami przelatywał właśnie nad Mglistymi Górami.
Usłyszały je także gobliny, które przybyły na miejsce i
zaczęły podpalać drzewa, na których siedziały krasnoludy.
Kiedy Gandalf zamierzał zeskoczyć na ziemię i walczyć z
przeciwnikami chwycił go jeden z wielkich orłów. Reszta
ptaków uczyniła podobnie z krasnoludami. Bilbo zdołał się
uratować tylko dlatego, że kurczowo trzymał się Doriego.
Hobbit panicznie bał się wysokości, lecz musiał walczyć ze
swoim strachem. Wódz Orłów obiecał Gandalfowi, że po
krótkim odpoczynku i uzupełnieniu zapasów, jego
podwładni przeniosą go i krasnoludów nieco bliżej celu ich
podróży.
Rozdział
VII – Dziwna kwatera
Następnego ranka orły na swoich grzbietach przeniosły Gandalfa i
jego kompanów do wielkiej skały nad rzeką. Czarodziej
wyjaśnił krasnoludom, że kamień ten nazywany jest Samotną Skałą,
którą wyrzeźbił człowiek imieniem Beorn – mężczyzna
potrafiący zmienić się w niedźwiedzia. Później tego dnia
doszli do dębowego lasu. Przed wejściem do niego Gandalf
poinstruował towarzyszy, że dalej musi iść sam, aby nie
wystraszyć Beorna.
Czarodziej postanowił zabrać ze sobą Bilba. Po jakimś czasie
zostali dostrzeżeni przez dwa rumaki, które natychmiast
pognały do swojego pana. Gandalf wiedział, że to konie Beorna.
Wreszcie ujrzeli na swojej drodze olbrzymiego mężczyznę, który:
„miał bujną, czarną czuprynę i gęstą, długą, czarną
brodę, ramiona i łydki nagie, z węzłami potężnych mięśni
wyraźnie zarysowanymi pod skórą. Ubrany był w wełnianą
bluzę sięgającą do kolan i wspierał się na ogromnym toporze”.
Beorn nigdy nie słyszał o Gandalfie, ale znał jego kuzyna.
Czarodziej poprosił mężczyznę o pomoc. Relacjonując przebieg
podróży, co jakiś czas prosił Beorna o pozwolenie
wpuszczenia do lasu kolejnych dwóch krasnali. Z biegiem czasu
i w miarę rozwoju opowieści wokół Gandalfa pojawiali się
kolejni kompani, aż na koniec byli już wszyscy. Beornowi spodobała
się historia ich podróży, ale w nią nie uwierzył.
Po zapadnięciu zmroku, przy wielkim biesiadnym stole Beorn
opowiedział wędrowcom swoją historię. Następnie głos zabierały
przeważnie krasnoludy, które bajdurzyły o dawnych dziejach.
Gandalf wyraźnie zasugerował kompanom, by udali się spać i
wyraźnie zabronił wychodzenia na zewnątrz domu Beorna. W środku
nocy Bilbo został zbudzony potwornym hukiem, lecz wolał nie
wychodzić z łóżka. Nad ranem okazało się, że Beorn i
Gandalf gdzieś przepadli. Po jakimś czasie czarodziej powrócił
i powiedział, że śledził trop niedźwiedzia. Wszyscy razem udali
się do Samotnej Skały, dokąd prowadziły ślady, lecz nic tam nie
znaleźli.
Następnego dnia powrócił Beorn, który wyjawił, że
odnalazł warga, który potwierdził historię opowiedzianą
przez Gandalfa. Znalazł też goblina, który wyjawił mu, że
planowana jest zemsta na czarodzieju i jego krasnoludach za zabicie
Wielkiego Goblina. Usłyszawszy to Beorn pośpieszył do domu, by
pomóc Gandalfowi i jego kompanom. Zaproponował wędrowcom
kuce oraz zapasy jedzenia.
Podróżując dalej na Północ, wędrowcy co jakiś
czas widzieli wielkiego niedźwiedzia kręcącego się wokół
ich obozowiska. Ten widok napawał ich spokojem. Po kilku dniach
dotarli do Mrocznej Puszczy, gdzie zgodnie z umową uwolnili kucyki,
by te bezpiecznie mogły powrócić do swojego pana.
Kiedy krasnoludy zorientowały się, że Gandalf nie zamierzał
odsyłać swojego konia do Beorna domyśliły się, że czarodziej
nie wkroczy z nimi w głąb Mrocznej Puszczy. Faktycznie, czarownik
wyjawił, że musi jechać na Południe, ponieważ czekają tam na
niego pilne sprawy. Gandalf pożegnał się z kompanami i zalecił,
by nie zbaczali ze ścieżek w lesie.
Rozdział
VIII – Muchy i pająki
Wchodząc do Mrocznej Puszczy wędrowcy mieli wrażenie, że
znajdują się w ciemnym tunelu utworzonym z gałęzi drzew. Ścieżka
wiodąca przez las była tak wąska, że musieli iść gęsiego. Dni
i noce mijały im w niemal całkowitych ciemnościach, dlatego
krasnoludy i hobbit szybko znienawidzili to miejsce. Z czasem zaczęły
im się kończyć zapasy żywności. Pamiętali słowa Beorna, który
zabronił im picia wody z Mrocznej Puszczy, dlatego dźwięk strumyka
wzmagał ich pragnienie.
Dotarli do strumienia, który był na tyle szeroki, że nie
mogli go pokonać inaczej, niż łodzią. Dostrzegli łódkę
na drugim brzegu i za pomocą liny i haka przyciągnęli ją do
siebie. Kiedy krasnoludy kłóciły się o to, kto popłynie
pierwszy, jeden z nich dostrzegł, że łódź nie ma wioseł.
Wówczas Fili zarzucił linę z hakiem na gałąź nad
strumieniem tworząc huśtawkę, dzięki której wędrowcy
pojedynczo przedostali się na drugi brzeg. Kiedy ostatni z
krasnoludów był już niemal po drugiej stronie, nad
strumieniem pojawił się wielki jeleń. Thorin natychmiast oddał
strzał z łuku w kierunku zwierzęcia, raniąc je. Nikt wówczas
nie zwrócił uwagi na to, że ostatni z krasnali – Bombur,
który był z nich najgrubszy – wpadł do wody. Kiedy go
wyciągnęli okazało się, że bardzo mocno śpi i nie da się go
obudzić. Wędrowcy byli więc zmuszeni, by go nieść.
Cztery dni później Bombur wciąż spał, a las zaczął się
zmieniać. Co jakiś czas do uszu wędrowców dochodził czyjś
śpiew i śmiech. Bilbo wspiął się na drzewo, by z wysokości
rozejrzeć się po okolicy. Kiedy udało mu się przebić przez
gęstwinę gałęzi oślepiły go promienie słońca. Hobbit
dostrzegł tysiące motyli fruwających nad lasem:
„Bilbo przyglądał się i rozkoszował miłym powiewem
muskającym mu włosy i twarz”.
Jednak nie udało mu się dostrzec niczego, prócz liści i
drzew.
Kiedy zaczął padać deszcz Bombur się obudził. Śniła mu się
wielka uczta u króla elfów. Nocą Balin spostrzegł coś
błyszczącego w głębi lasu i nakłaniał kompanów, by
zeszli na moment ze ścieżki i sprawdzili, co kryje się w puszczy.
W końcu uzgodnili, że pójdą wszyscy razem. Po jakimś
czasie natrafili na ucztujące elfy, które jednak zniknęły
jak tylko zobaczyły krasnoludy. Wędrowcy zorientowali się nagle,
że zabłądzili w Mrocznej Puszczy. Po kilku godzinach ponownie
dostrzegli migające światełko. Kilkakrotnie tej nocy bohaterowie
natykali się na jedzące i pijące elfy i za każdym razem znikały
one bez śladu.
Po kilku godzinach krasnoludy zaczęły biegać po lesie w
poszukiwaniu uczty, którą Bombur widział w swoim śnie,
pozostawiając Bilba samego. Hobbit postanowił czekać z
poszukiwaniami towarzyszy do rana i zasnął na ziemi. Przez sen
poczuł nagle, że wokół jego bioder zaciśnięta jest lepka
pajęczyna. Kiedy się obudził dostrzegł zbliżającego się do
niego wielkiego pająka. Udało mu się go odpędzić i wyswobodzić
z pajęczyny. Bilbo dźgnął jeszcze pająka nożem i zaraz po tym
zemdlał. Ocknął się po jakimś czasie, lecz nie był już tym
samym hobbitem:
„(…) świadomość, że zabił olbrzymiego pająka
i że zrobił to zupełnie sam, w ciemnościach, bez pomocy
czarodzieja, krasnoludów czy kogokolwiek w świecie – jakoś
dodała panu Bagginsowi otuchy. Nowy duch w niego wstąpił, mimo
pustki w brzuchu poczuł się mężniejszy, bardziej bojowy, gdy
otarłszy o trawę ostrze miecza chował go znów do pochwy”.
Bilbo nazwał swój mieczyk „Żądłem” i wyruszył w
poszukiwaniu kompanów.
Odnalazł krasnoludy wiszące na wielkich pajęczynach. Widząc
olbrzymie pająki, które je schwytały i miały zamiar zjeść,
Bilbo zaczął ciskać w nie kamieniami z ukrycia. Dzięki
pierścieniowi ponownie stał się niewidzialny i w ten sposób
udało mu się zabić kilka pająków. Udało mu się uwolnić
przyjaciół i razem stawili czoła hordom pająków. Po
wycieńczającej walce udało im się uciec.
Kiedy wędrowcy znaleźli się w bezpiecznym miejscu Bilbo
opowiedział wszystkim o pierścieniu, który trafił w jego
ręce w jaskini goblinów. Krasnoludy uznały, że hobbit
przyniósł im wielkie szczęście i powinien być ich
przywódcą. Kładąc się spać podróżnicy
zorientowali się, że nie ma wśród nich Thorina.
Dębowa Tarcza został schwytany przez leśne elfy. Stworzenia te
nie przepadały za krasnoludami. Zabrały więc Thorina do swojego
lochów swojego króla, które mieściły się na
skraju Mrocznej Puszczy. Przywódca leśnych elfów
zapytał nieproszonego gościa, dlaczego jego towarzysze
przeszkadzali im w nocnej uczcie. Thorin został uwięziony w
lochach, ponieważ nie chciał wyjawić prawdziwego powodu swojej
obecności w Mrocznej Puszczy.
Rozdział
IX – Beczki
Następnego dnia leśne elfy wyłapały resztę krasnoludów.
Bilbo zdołał uciec w ostatniej chwili, ponieważ włożył
pierścień i stał się niewidzialny. Hobbit podążał za
nieprzyjaznymi istotami, zachowując bezpieczną odległość.
Dotarli do jaskini, która prowadziła do rozjaśnionych i
obszernych tuneli. Jeden z korytarzy zawiódł ich do sali
króla. Krasnoludy rozzłościły swoim zachowaniem przywódcę
leśnych elfów, dlatego rozkazał, by ich uwięziono. Bilbo
przez wiele dni błąkał się po korytarzach lochów, cały
czas mając na palcu magiczny pierścień. Wreszcie udało mu się
odnaleźć celę Thorina. Przez dziurkę od klucza przekazał Dębowej
Tarczy, że reszta krasnoludów też tu trafiła i wszyscy są
cali i zdrowi.
Hobbit zdawał sobie sprawę, że tylko on może uwolnić
przyjaciół. Bibo po kilku dniach odkrył, że pod pałacem
płynie strumień, który po wypłynięciu za główną
bramę wpadał do Leśnej Rzeki. Elfy używały go od czasu do czasu,
by za jego pomocą spławiać puste beczki po winie do pobliskiego
miasteczka, gdzie je napełniano.
Bilbo skradł klucze do cel krasnoludów śpiącemu
strażnikowi i zaprowadził kompanów do królewskiej
piwnicy. Wędrowcy wskoczyli do pustych beczek po winie, a po jakimś
czasie elfy wepchnęły je przez specjalne drzwiczki do strumienia
płynącego pod podłogą. Bilbo ledwo zdążył chwycić się
ostatniej z beczek. Hobbit dzielnie walczył, by utrzymać się ponad
powierzchnią wody. Z czasem wędrowcy wpłynęli na Leśną Rzekę.
Bilbo co jakiś czas zeskakiwał na brzeg i zdobywał jedzenie.
Hobbit z radością odkrył, że korony drzew stają się coraz
rzadsze. Wiedział, że powoli opuszczają Mroczną Puszczę.
Rozdział X – Serdeczne powitanie
Dni stawały się coraz cieplejsze, a krajobraz przejrzysty i
przyjazny. Na horyzoncie Bilbo dostrzegł Samotną Górę. Po
dłuższym czasie Leśna Rzeka wpadła do Długiego Jeziora, nad
którego brzegiem wznosiło się drewniane Miasto na Jeziorze –
Esgaroth. Niegdyś była to bogata osada, a jej mieszkańcy nie
pamiętali już czasów, kiedy okolica przepełniona była
krasnoludami i smokami. Po dopłynięciu do przystani Bilbo uwolnił
Thornia i pozostałych towarzyszy z beczek. Dębowa Tarcza z całego
serca podziękował Bagginsowi za uratowanie życia jemu i jego
przyjaciołom.
Wędrowcy zdecydowali, że udadzą się do miasta w małych
grupkach. Pierwszą z nich tworzyli Bilbo, Thorin, Fili i Kili.
Dębowa Tarcza przedstawił się strażnikom jako potomek Króla
spod Góry i poprosił, by zaprowadzono ich do zawiadującego
miastem. Wędrowcy trafili do Sali bankietowej, gdzie właśnie
trwała uczta, na której znajdowali się nie tylko ludzie, ale
i leśne elfy. Jeden z nich powiedział włodarzowi miasta, że
Thorin i jego kompani zbiegli z więzienia króla elfów.
Krasnolud przyznaje, że był więźniem, ale teraz jest wolny i
przybył wypełnić swoje przeznaczenie. Zgromadzeni ludzie nie kryli
swojego podekscytowani, ponieważ legendy o Samotnej Górze i
ukrytym w niej skarbie, krążyły wśród nich od lat. Starsi
mieszkańcy Esgaroth cieszyli się, że powróciły złote
czasy.
Krasnoludy cieszyły się gościną ludzi przez tydzień. W tym
czasie wyraźnie odzyskały siły i dobre samopoczucie. Zupełnie
inaczej było z Bilbo, który złapał przeziębienie. Król
leśnych elfów rozkazał swoim szpiegom śledzenie poczynań
krasnoludów i hobbita. Zaopatrzeni w zapasy przez mieszkańców
miasta wędrowcy ruszyli dalej na spotkanie ze smokiem.
Rozdział
XI – Na progu
Nadeszła jesień, więc dni, a zwłaszcza noc, stały się chłodne.
Na Samotną Górę nie prowadził żaden szlak, więc wędrowcy
musieli sami wytyczyć nową ścieżkę. Ich nastroje stawały się
coraz gorsze, ponieważ wspinaczka była naprawdę trudna. Dotarli do
bramy wejściowej, która znajdowała się u stóp
stromego zbocza. Kierując się dalej trafili na ruiny miasta Dal,
kiedyś wielkiej i bogatej osady ludzkiej.
Kilka kolejnych dni poświęcili na poszukiwania sekretnego wejścia
do Samotnej Góry. Wreszcie Bilbo natrafił na ścieżkę
prowadzącą do ukrytych drzwiczek. Nie miały one żadnej klamki ani
dziurki na klucz, więc krasnale postanowiły je rozbić, nic to
jednak nie dało. Przez kilka dni wędrowcy próbowali
sforsować wejście, lecz nie przynosiło to żadnego rezultatu.
Nadszedł ostatni tydzień jesieni, a zapasy wędrowców były
bliskie wyczerpaniu. Bilbo przez cały ten czas zastanawiał się i
rozmyślał nad czymś. Pewnego dnia oświeciło go. Hobbit
przypomniał sobie słowa treść runów z mapy, które
odczytał im Elrond:
„Stań na szarym głazie, kiedy drozd dziobem zastuka (…) a
zachodzące słońce ostatnim promieniem dnia Durina wskaże ci
dziurkę od klucza”.
Postąpili zgodnie ze wskazówką i odnaleźli dziurkę od
klucza w ziemi. Dzięki temu drzwi wreszcie się otworzyły.
Rozdział
XII – Na zwiadach w obozie wroga
Bilbo, jako wynajęty włamywacz, jako pierwszy wszedł do tunelu.
Przerażony hobbit założył swój magiczny pierścień i jak
najostrożniej potrafił kierował się przed siebie. Po jakimś
czasie usłyszał donośne chrapanie. Wreszcie dotarł do komnaty, w
której na wielkiej kupie złota spał smok. Przerażony
widokiem Bilbo nie widział, co ma robić. Ruszył wreszcie przed
siebie, chwycił mały złoty pucharek i biegiem wrócił do
krasnoludów. Radość wędrowców trwała jednak bardzo
krótko, ponieważ hobbit zbudził Smauga. Smok wyleciał z
Samotnej Góry i natychmiast odnalazł złodziei. Bohaterowie
ledwo uszli z życiem, chowając się w tunelu.
Krasnoludy zdawały sobie sprawę, że rozwścieczony Smaug nigdy
sobie nie odpuści i będzie cierpliwie czekał na sposobność
zemsty. Miały za złe hobbitowi, że zbudził poczwarę. Bilbo nie
zamierzał wysłuchiwać złośliwości na swój temat i
nakrzyczał na tchórzliwe krasnoludy, które natychmiast
go przeprosiły. Po jakimś czasie Baggins ponownie założył
pierścień i powrócił do komnaty smoka, by znaleźć jego
słaby punkt.
Kiedy tylko wszedł do pomieszczenia, Smaug momentalnie się
obudził. Bilbo, wciąż mając na palcu pierścień, zapewniał
strażnika skarbu, że przyszedł go tylko podziwiać. Hobbit
pamiętał z opowieści swojego ojca, że smoki kochają komplementy.
Smaug był przekonany, że złodziej musiał przyjść z Esgaroth.
Smok wyjawił też, że czuje krasnoludy w tunelu. Bilbo bronił
przyjaciół mówiąc, że nie przybywają oni tylko po
złoto, ale po zemstę. Smaug był tym wyraźnie rozbawiony.
Hobbitowi udało się dostrzec czułe miejsce smoka, które
znajdowało się pod lewą piersią i jako jedyne na całym ciele nie
było pokryte łuską. Kiedy hobbit zamierzał się wycofać i pobiec
do kompanów, Smaug oślepił go płomieniem. Bilbo tracąc na
moment wzrok uderzył się w głowę.
Baggins zrelacjonował krasnoludom spotkanie ze smokiem i wyjawił,
iż poczwara planuje spalić miasto nad jeziorem. Bilbo obwiniał
się, że to jego wina. Krasnoludy powiedziały hobbitowi o
Arcyklejnocie, niezwykle potężnym kamieniu, który niegdyś
odnaleziono w sercu Samotnej Góry. Nagle wędrowcy usłyszeli,
że Smaug wyleciał ze swojej jaskini. Smok krzyczał, że leci
spalić miasto ludzi nad jeziorem.
Rozdział
XIII – Smauga nie ma w domu
Wędrowcy znaleźli się w potrzasku, ponieważ drzwi do tunelu
zostały przysypane kamieniami przez smoka. Jedyna droga ucieczki
prowadziła przez komnatę Smauga. Bilbo szedł przodem, a za nim
przerażone krasnoludy. Hobbit samotnie wszedł do skarbca. Bez
problemu odnalazł Arcyklejnot i, nie zastanawiając się, schował
go do kieszeni. Widok złota i klejnotów z czasem tchnął
odwagę w serca krasnali, które przyłączyły się do
Bagginsa i wspólnie przeczesywali jaskinię w poszukiwaniu
wyjścia. Jednak większość czasu zabierało im pakowanie złota do
kieszeni. Wędrowcy odnaleźli wśród skarbów broń i
piękne płaszcze wykonane przez elfów.
Thorin przypomniał sobie dokładnie plan Samotnej Góry i
objął prowadzenie. Kierując się ku wyjściu wędrowcy zaglądali
do komnat, które usłane były szkieletami krasnoludów.
Udało im się wyjść na zewnątrz główną bramą. Thorin
poprowadził kompanów do doskonałego punktu obserwacyjnego,
gdzie zamierzali przeczekać. Po dotarciu do jaskini większość
wędrowców usnęła ze zmęczenia. Bilbo czuł się
zaniepokojony dziwnym zachowaniem ptaków, które krążyły
wokół szczytu góry.
Rozdział
XIV – Ogień i woda
Mieszkańcy Esgaroth byli zaniepokojeni błyskami dochodzącymi z
kierunku Samotnej Góry. Niektórzy z nich sądzili, że
to ogień wydobywający się z paszczy Smauga. Należał do nich
Bard, który przestrzegał mieszkańców przed
nadchodzącym niebezpieczeństwem. Kiedy wreszcie nadleciał smok,
wspomniany mężczyzna stał na czele łuczników, którzy
zamierzali zestrzelić poczwarę. Drewniane miasto szybko stanęło w
płomieniach. Dzielny Bard zmierzał wystrzelić właśnie ostatnią
strzałę, kiedy na jego ramieniu przysiadł drozd z Samotnej Góry,
ten sam, który fruwał wokół Bilba i jego towarzyszy.
Ponieważ mężczyzna pochodził z miasta Dal, potrafił porozumiewać
się z tymi ptakami. Drozd wyjawił mu, że smok posiada słabe
miejsce pod lewą piersią. Kiedy Smaug przelatywał nad Bardem, ten
celnym strzałem pozbawił go życia. Smok runął w dół
prosto do Jeziora, pociągając za sobą człowieka, który go
zabił.
Większość mieszkańców Miasta nad Jeziorem przetrwała
atak poczwary. Nie ucierpiało też ich bydło i ziemia. Ludzie byli
jednak zdruzgotani i przerażeni. Większość z nich opłakiwała
dzielnego Barda, gdy ku ich zaskoczeniu mężczyzna wypłynął na
powierzchnię Długiego Jeziora. Bohater został okrzyknięty mianem
króla Dal. Władca Esgaroth powiedział swoim podwładnym, że
kto chce może wyruszyć z Bardem do jego zniszczonego miasta i pomóc
mu w odbudowie. Ludzie jednak byli podekscytowani z innego powodu.
Wiedzieli, że skoro zginął smok, strzeżony przez niego skarb może
stać się ich własnością. Dzięki złotu Samotnej Góry
zamierzali odbudować Esgaroth i Dal.
Rozdział
XV – Chmury się zbierają
Thorin zorientował się, ze patki krążące wokół góry
są padlinożerne. Nagle podleciał do nich drozd, który
wyraźnie usiłował im coś przekazać. Krasnoludy potrafiły
porozumiewać się tylko z krukami. Balin wspomniał, że przyjaźnił
się kiedyś z dzielnym krukiem imieniem Kark, który był
przywódcą stada. Słysząc te słowa drozd odleciał, by po
chwili powrócić ze starym krukiem Roakiem, synem Karka. Ptak
wyjawił wędrowcom, że Smaug nie żyje. Radość wędrowców
trwała jednak krótko, ponieważ ptak dodał, że ludzie i
elfy leśne zmierzają właśnie po skarb Samotnej Góry:
„(…) trzynastu – to tylko garstka niedobitków
wielkiego plemienia Durina, które niegdyś tutaj mieszkało, a
dziś rozproszyło się po świecie. Jeśli chcecie posłyszeć moja
radę, ufajcie nie władcy Miasta na Jeziorze, lecz raczej temu
człowiekowi, który strzałą z łuku zabił smoka. To Bard z
rodu Giriona, pana doliny Dal, mąż ponury, lecz uczciwy. Po długich
wiekach nieszczęść doczekamy się znów pokoju między
krasnoludami, ludźmi i elfami. Ale może to was kosztować dużo
złota!”.
Wściekły Thorin rozkazuje Roakowi, by ten wysłał kruka do jego
kuzyna Daina, który może przybyć pod Samotną Górę z
armią krasnoludów w ciągu tygodnia. Ptak szczerze odradzał
takie rozwiązanie, ale wykonał rozkaz Dębowej Tarczy. Mimo
sprzeciwu Bilba, wędrowcy powrócili do Samotnej Góry i
zaczęli umacniać jej fortyfikacje.
Piątej nocy krasnoludy dostrzegły, że ich przeciwnicy dotarli do
miasta Dal u zbocza góry. Z czasem pod wejściem do Samotnej
Góry zaczął powstawać obóz ludzi i elfów
leśnych. Bard zwrócił się do Thorina z prośbą o naradę,
lecz dumny krasnolud odmówił. Mężczyzna ogłosił, że to
on zabił Smauga, a część skarbów pochodziła z Dal, więc
należą się właśnie jemu. Dębowa Tarcza jednak utrzymywał, że
może wypłacić ludziom pieniądze za gościnę, jaką się wykazali
podczas pobytu jego i jego towarzyszy w Mieście nad Jeziorem i nic
poza tym. Bard wiedział, że za kilka dni krasnoludom skończą się
zapasy i sami się poddadzą.
Rozdział
XVI – Nocny złodziej
Dni płynęły bardzo powoli, a krasnoludy zdążyły już
przeszukać całą Samotną Górę w poszukiwaniu Arcyklejnotu.
Wściekły Thorin powiedział:
„Ten klejnot mego ojca (…) sam jest wart więcej niż cała
rzeka złota, a dla mnie wręcz nie ma ceny! Z całego skarbu ten
jeden kamień uważam za swoją osobistą własność i srodze bym
ukarał tego, kto by go znalazł i przywłaszczył sobie”.
Usłyszawszy to Bilbo popadł w popłoch. Hobbit nie miał jednak
zamiaru oddawać kamienia.
Roak oznajmił krasnoludom, że oddziały Daina są już tylko dwa
dni drogi od Samotnej Góry. Ostrzegł ich też przed
nadciągającym śniegiem. Pod osłoną nocy Bilbo założył swój
pierścień i potajemnie udał się do obozu ludzi. Hobbit dostał
się przed oblicze Barda i króla leśnych elfów.
Baggins usiłował przekonać dowódców, że całe to
zamieszanie to strata czasu. Bilbo oddał im Arcyklejnot zapewniając,
że to najcenniejszy skarb Thorina, który zrobi wszystko, by
go odzyskać. Bard wciąż zamierzał czekać, aż krasnoludy
zgłodnieją, lecz hobbit wyjawił mu, że z odsieczą nadciągają
oddziały Daina. Król elfów był pod wrażeniem
dzielnego Bilba, który wykradł największy skarb Thorina.
Zaproponował nawet Bagginsowi, by ten pozostał w ich obozie, lecz
bohater odparł, że musi wracać do przyjaciół.
Kiedy wychodził minął starca owiniętego w szmaty, który
powiedział mu, że dobrze uczynił. Bilbo odwrócił się i
ujrzał Gandalfa. Czarodziej ostrzegł hobbita o nadciągającym
niebezpieczeństwie. Bilbo jednak powrócił do Samotnej Góry.
Rozdział
XVII – Chmury pękają
Następnego król elfów i Bard stanęli pod bramą
Samotnej Góry. Thorin początkowo nie chciał z nimi
rozmawiać, lecz zmienił zdanie kiedy zobaczył Arcyklejnot. Bilbo
przyznał się wówczas, że to on im go wręczył. Dębowa
Tarcza rzucił się na hobbita, lecz w porę powstrzymał go Gandalf.
Wściekły Thorin sądził, że uknuto przeciwko niemu spisek.
Krasnolud rozkazał Bagginsowi wracać do domu. Zapewnił też, że
prześle mu obiecaną część skarbu. Gandalf zganił Dębową
Tarczę mówiąc, że nie postępuje jak król, lecz
Thorin był zaślepiony Arcyklejnotem. Bilbo przeszedł na drugą
stronę sporu i dołączył do Barda.
Następnego ranka przybyła pod Samotną Górę armia
pięciuset krasnoludów dowodzona przez Daina. Ludzie i leśne
elfy rozpoczęli przygotowania do bitwy. Kiedy już miało dojść do
starcia pomiędzy zwaśnionymi stronami stanął Gandalf. Czarodziej
wyjawił im, że Bolg, syn Wielkiego Goblina, zmierza w kierunku
Samotnej Góry z armią goblinów i wargów.
Na specjalnej naradzie Gandalfowi udało się zjednoczyć oddziały
Barda, króla elfów i Daina, które wspólnie
miały stawić czoła armii Bolga. Tuż przed rozpoczęciem wielkiej
bitwy Bilbo założył magiczny pierścień i ukrył się w
bezpiecznym miejscu.
Wielka bitwa trwała cały dzień. O zmierzchu oddziały Barda
zdawały się nie wytrzymywać naporu goblinów. Nagle z pomocą
pośpieszył mu Thorin i jego kompani, którzy z krzykiem
wybiegli z Samotnej Góry. Początkowo mały oddział Dębowej
Tarczy radził sobie świetnie, lecz z czasem stracił na impecie i
został otoczony przez nieprzyjaciela. Widzący to Bilbo był
przekonany, że jego przyjaciele wkrótce zginą. Hobbit
dostrzegł jednak stado wielkich orłów, które
nadlatując zrzucały kamienie na głowy goblinów. Baggins
stracił przytomność po tym, jak sam dostał jednym z nich.
Rozdział
XVIII – Droga powrotna
Po przebudzeniu Bilbo poczuł chód. Zorientował się, że na
polu bitwy nikogo nie ma. Nikt nie zabrał go do namiotu, ponieważ
wciąż miał na palcu pierścień. Kiedy go zdjął natychmiast
dostrzegli go dwaj mężczyźni. Okazało się, że od jakiegoś
czasu wszyscy go szukali. Zaniesiono go do Dal, gdzie oczekiwał na
niego Gandalf.
Razem z czarodziejem Bilbo udał się odwiedzić ciężko rannego
Thorina. Konający krasnolud błagał hobbita o wybaczenie. Kiedy
Baggins przyjął przeprosiny, Dębowa Tarcza zmarł. Bilbo rozpłakał
się, ponieważ obwiniał się za śmierć przyjaciela.
Losy bitwy rozstrzygnęły się na korzyść ludzi, elfów,
krasnoludów i orłów dopiero wtedy, gdy na polu bitwy
pojawił się Beorn. To on uratował Thorina ze szponów
goblinów. Człowiek-niedźwiedź własnoręcznie zabił Bolga,
co oznaczało koniec bitwy.
Dain pochował Thorina w iście królewski sposób.
Dębowa Tarcza spoczął w grobie z Arcyklejnotem w jednej i mieczem
w drugiej ręce. W walce polegli też Fili i Kili. Bard otrzymał
jedną czternastą skarbu Samotnej Góry, natomiast królowi
elfów przypadły drogocenne szmaragdy. Dain zaproponował
hobbitowi tak dużo skarbów, jak tylko zechce, lecz Bilbo
wziął dla siebie tylko małą szkatułkę wypełnioną złotem i
srebrem.
Hobbit z Gandalfem udali się u boku króla elfów do
Mrocznej Puszczy. Bilbo nie chciał ponownie przedzierać się przez
niebezpieczny las. Wyjawił na pożegnanie królowi elfów,
że wykradł z jego piwnicy spore zapasy jedzenia i wina. W ramach
rekompensaty Baggins podarował władcy perłowy naszyjnik ze swojej
szkatułki. Później wędrowcy dotarli do domu Beorna, gdzie
spędzili zimę. Okoliczne lasy stały się o wiele bezpieczniejsze,
odkąd wyniosły się z nich gobliny, więc zaczęli się w nich
osiedlać ludzie.
Wczesną wiosną Gandalf i Bilbo ruszyli dalej. Hobbit oglądając
się za siebie w kierunku Samotnej Góry powiedział:
„Tak oto śnieg spada po ogniu, a nawet smoki nie unikną końca
(…) Teraz marzę już tylko o moim wygodnym fotelu”.
Rozdział
XIX – Ostatni akt
Pierwszego dnia maja dotarli do Rivendell. Tam wreszcie Bilbo
dowiedział się, co Gandalf robił przez cały czas odkąd rozstali
się przed wejściem do Mrocznej Puszczy. Bohater uczestniczył w
wielkiej naradzie dobrych czarodziejów, której zadaniem
było „wypędzić Czarnoksiężnika z jego mrocznej fortecy w
południowej części Puszczy”. Kiedy to się stało Mroczna
Puszcza wyraźnie odżyła i stała się lepszym miejscem.
Po tygodniu opuścili Rivendell i wyruszyli w kierunku Hobbitonu. Po
drodze minęli skamieniałe trolle. Postanowili także zagarnąć ich
skarb, ponieważ komuś na pewno przyda się złoto.
Wreszcie, po ponad roku nieobecności, Bilbo dostrzegł swój
kochany domek i zaśpiewał:
„Wiodą, wiodą drogi w świat,
Wśród lesistych gór zieleni,
W mrocznych grotach znacząc ślad,
Wśród zbłąkanych mknąc strumieni.
Poprzez zimny biały śnieg,
Łąki kwietne i majowe,
Omijając skalny brzeg
I pagóry księżycowe.
Wiodą, wiodą drogi w świat,
Pod gwiazdami mkną na niebie -
Choć wędrować każdy rad,
W końcu wraca w dom, do siebie.
Oczy, które ognia dziw
Oglądały i pieczary,
Patrzą czule w zieleń niw
I kochany domek stary”.
Gandlaf był pod wrażeniem zmian, jakie zaszły w hobbicie w ciągu
ostatniego roku. Mieszkańcy wioski byli w szoku, widząc Bagginsa
całego i zdrowego, ponieważ od miesięcy uważali go za zmarłego.
Przez wiele tygodni musiał udowadniać hobbitom, nawet rodzinie, że
to naprawdę on, a niektórzy i tak nigdy mu nie uwierzyli.
Długo musiał dochodzić, kto wziął co z jego domku, ale udało mu
się odzyskać większość rzeczy.
O dziwo Bilbo stracił swój dawny szacunek wśród
sąsiadów, ale nie przejmował się tym. Baggins zabrał się
za spisanie swoich niezapomnianych przygód. Czasami uprawiał
poezję i raz na jakiś czas odwiedzał elfy w Rivendell. Niemal cały
skarb przeznaczył na upominki dla bratanków i siostrzeńców.
Kilka lat później do drzwi Bilba zapukali Balin i Gandalf.
Przyjaciele opowiedzieli mu losach świata, który ten
pozostawił za sobą. Bardowi udało się odbudować Dale. Podobnie
stało się z Esgaroth. Władca Miasta nad Jeziorem został jednak
wygnany po tym, jak usiłował zagrabić cały skarb Smauga dla
siebie. Bilbo śmiał się w głos, ponieważ dokładnie tego się
spodziewał. Gandalf przekonywał go, że to nie przypadek, tak
musiało się stać. Przyjaciele śmiali się wspominając stare
czasy i pykając fajki.
*****
*****
Wreszcie masz jakiś porządny nagłówek :D a szablon choć czarno biały to bardzo do niego pasuje. Jak dla mnie super. Książkę czytałam, może nie do końca, ale jednak, więc nie czuje potrzeby czytania streszczenia.
OdpowiedzUsuńNazywam się Rusty Kate, z Wielkiej Brytanii Nigdy nie uwierzyłem w zaklęcia lub magię miłosną, dopóki nie spotkałem tego czarownika. Kiedy poszedłem do Afryki w lipcu tego roku na szczycie biznesowym. Mówię o człowieku o imieniu Dr Brown. Jest potężny, dzięki któremu możesz rzucać zaklęcia, aby przywrócić moją miłość, zepsute kochanki szukające kogoś, kto cię kocha, przynosi pieniądze i magiczne zaklęcia na pieniądze lub zaklęcie na dobrą robotę. Jestem szczęśliwy i żywe świadectwo, bo mężczyzna, który chciałam poślubić, zostawił mnie na 3 tygodnie przed naszym ślubem i moje życie było odwrócone, ponieważ nasz związek był już od dwóch lat ... naprawdę go kochałem, ale jego matka była przeciwko Ja i on nie miał dobrego wynagrodzenia pracy. Więc kiedy spotkałem tego czarownika, powiedziałem mu, co się stało i wyjaśniłem mu sytuację .. po pierwsze byłem niezdecydowany, sceptyczny i wątpliwy, ale spróbowałem. A po 6 dniach, kiedy wróciłem do Nowego Jorku, mój chłopak (jest teraz mężem) zadzwonił do mnie sam i przychodził do mnie przepraszając, że wszystko zostało usatysfakcjonowane z mamą i rodziną, a on dostał nową rozmowę kwalifikacyjną, więc powinniśmy Poślubił .. nie wierzyłem w to, że czarnoksiężnik zapytał tylko o moje nazwisko i nazwisko mojego chłopaka i wszystko, co chciałem, żeby to zrobił ... dobrze jesteśmy teraz szczęśliwie żonaty i oczekujemy naszego małego dziecka, a mój mąż także dostał Nowa praca i nasze życie stały się znacznie lepsze. W przypadku, gdy ktoś potrzebuje kelnera zaklęci dla jakiejś pomocy, adres email lovespellsolution@yahoo.com lub stronę internetową dr.brownlovespellhome@gmail.com: doctorbrownlovespellhome.simplesite.com możesz zobaczyć, co może zrobić i wierzę, że może to zrobić również dla Ciebie .
OdpowiedzUsuńPotrzebuję modułu sprawdzania pisowni, aby pomóc mi odzyskać moje przedmioty i uratować moje małżeństwo: Wyślij go na adres: peterlovespell1@gmail.com
OdpowiedzUsuń1) cel miłości
2) Zaklęte zaklęcia miłosne
3) Rozwód
4) Listy małżeńskie
5) Czar wiążący.
6) Czary rozpadu
7) Zapobieganie dawnemu kochankowi
8.) Zostaniesz wprowadzony do obrotu w swoim biurze / zaklęcie Loterii
9) zadowoli twojego kochanka
Skontaktuj się z tym wspaniałym człowiekiem, jeśli masz jakiś problem z trwałym rozwiązaniem
przez peterlovespell1@gmail.com