"(...) 3 stycznia
1892 roku w Bloemfontein – w obszernym domu pełnym służby, jak
przystało na epokę kolonialną – urodził się John Ronald Reuel
Tolkien. Przyszły pisarz był dzieckiem rozpieszczanym przez nianię,
najtroskliwiej chronionym przez matkę i służbę przed palącym
afrykańskim słońcem oraz natrętnymi małpami i wężami, które
zbliżały się do domu. (...)
W lutym 1894 roku
przyszedł na świat drugi syn Tolkienów, któremu nadano na imię
Hillary. Rok później Mabel wraz z dziećmi opuściła Afrykę, aby
udać się do Anglii; odpływała z nadzieją, że nigdy więcej tu
nie wróci. Starszy z chłopców, John – wówczas chorowity ,
niebieskooki trzylatek – ledwo znosił bezlitosną spiekotę i
burze piaskowe na wyżynnym pustkowiu. W rodzinnym domu matki, w
chłodnej i deszczowej środkowozachodniej Anglii (wypisz, wymaluj
klimat Shire'u!), szybko odzyskał siły i powrócił do zdrowia.
J. R. R. Tolkien
Wkrótce jednak rodzinę dotknęło nieszczęście: Arthur, który pozostał w Afryce wyłącznie z powodów zawodowych, w lutym 1896 roku zmarł w Bloemfontein wskutek powikłań gorączki reumatycznej. Wiadomość o jego śmierci dotarła do krewnych w Anglii z dużym opóźnieniem. Tragiczne wydarzenie stało się początkiem długiej tułaczki chłopców i ich matki. (...)"
Jest to fragment z
książki Teodora Gómez "J. R. R. Tolkien. Człowiek i twórca".
Zaczęłam ją czytać całkiem niedawno i muszę przyznać, że jest naprawdę bardzo
interesująca. Wpadłam więc na pomysł, że co ciekawsze fragmenty będę
umieszczać na blogu jako "Fakty z życia Profesora".
Serdecznie pozdrawiam. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz